Nie będę trzymała Cię w napięciu i szybciutko powiem: można!
A teraz, powiem Ci jak było ze mną. O tym, że najpewniej mam raka dowiedziałam się w lipcu 2014 roku. Na USG pęcherza moczowego trzy guzy: jeden trzy centymetry i dwa maluchy. Wracałam do domy samochodem płacząc na każdych światłach. Nie pytałam – ani wtedy, ani nigdy potem – „dlaczego ja?”. Na kolejnych światłach myślałam: umrę. Kto przygotuje wigilię? Jak to w ogóle zorganizować? Jak inni z mojego życia poradzą sobie beze mnie? Z czego będę żyła, kiedy nie będę już mogła pracować? Co światła, to nowe pytanie. Próbowałam to wszystko ułożyć, ale nie szło. Płakałam i w myślach penetrowałam moje dotychczasowe życie.